Odszedł Marek Bargiełowski
23 marca zmarł Marek Bargiełowski. Smutek i żal. Przez wiele lat był w naszym zespole, tworzył go, wzbogacając o wyjątkową niezwykle kolorową osobowość. Zagrał dziesiątki ról, swobodnie poruszając się we wszelakich gatunkach, od Szekspira do farsy. Pozostawia po sobie galerie postaci, które obdarzał ciepłem, lirycznym smutkiem i niezawodnie prawdą sceniczną i inteligencją.
Przypominam sobie niezwykle poruszające zakończenie „Najlepszych z przyjaciół”, gdzie już jako stuletni starzec, zagubiony po stracie wszystkich przyjaciół, sam na scenie, zgarbiony za stołem, niepewnie spoglądał w górę, a potem patrząc na widownię mówił: „Chyba anioł śmierci o mnie zapomniał”. Ale mam też przed oczami inny obraz. Marek jako Mistrz w „Mistrzu i Małgorzacie”, stoi z ukochaną, w głębi w powietrzu zawieszona postać skamieniałego Piłata , woła „Jesteś wolny! On na ciebie czaka!”. Czy to tak się kończy?
Maciej Englert