235
"Farsa "Jak się kochają..." zrobiona i grana jest inteligentnie. Co to znaczy? Dwie rzeczy. po pierwsze żaden gag nie jest nieuzasadniony. Nie ma żadnego wywoływania śmiechu za wszelką cenę, niczego żenującego. Wszystkie żarty - od najbardziej subtelnych i wyrafinowanych rysów postaci po wysypywanie Michnikowskiemu półmiska makaronu na głowę - mieszczą się w logice akcji i zgodnesą z charakterami postaci. Po drugie, nie oglądamy ani idiotów, ani błaznów , lecz zwykłych, całkiem niegłupich, nieco śmiesznych ludzi.
Tego, co dzieje się na Mokotowskiej w dniu rozpoczynania przedsprzedaży na kolejną serię "Jak się kochają...", polskie sceny nie widziały od dawna.[...] Stanie całonocne, komitety kolejkowe, sprawdzanie list społecznych. Ostatnie notowanie wolnorynkowej ceny biletu: 700 - 800. Ludzie z tzw. dojściem walczą o wejściówki i stoją potem prawie dwie godziny pod ścianami. Wiem, bo wytężając całe doświadczenie czasów studenckich z najwyższym trudem zdobyłem dla siebie straponten."
Jacek Sieradzki, Teatr nr 5, 01.05.1984