165
"Jest to, jak dotychczas, chyba jedyna sztuka o czasach przedwrześniowych. Aż dziw, że do tej pory nasi pisarze dramatyczni, tak chętnie sięgający do historii, ten najbliższy i jeszcze żywy w pamięci a jednak już historyczny okres utrzymuj� poza zasięgiem swych zainteresowań. Niewątpliwie "Domek z kart" nie otrzymał ostatecznego szlifu autora (zmarłego w r.1941) i teatr miał słuszne prawo tekstowego dopracowania niejednej sceny. Ale sprawa godna była wysiłku, bo sztuka posiada duże wartości.
Ma też zresztą i braki. Największy z nich to ten, że walkę z sanacją pokazuje tylko od strony postępowej inteligencji. Ruchu robotniczego, który przecież był główną siłą i ośrodkiem tej walki, nie tylko nie widzimy na scenie, ale się nawet o nim nie mówi.
Jest to niewątpliwie wykrzywienie rzeczywistości historycznej. Wyrazicielami antysanacyjnego oporu są w sztuce postępowy publicysta i malarz Bruno Sztorc (grany przez Tadeusza Białoszczyńskiego) i trzej dziennikarze (grają: Henryk Borowski, Szczepan Baczyński i Bogdan Niewinowski). Wszyscy oni walczą raczej z pozycji sympatyków frontu ludowego niż świadomych komunistów.[...]
Z mocnej i celnej politycznie sztuki Zegadłowicza Teatr Współczesny zrobił świetne przedstawienie. Erwin Axer poprowadził wzorowo grę całego zespołu."
Monika Warneńska,
Życie Warszawy 8.V.1953 r
Zaledwie kilka miesięcy dzieli nas od premiery "Domku z kart" Emila Zegadłowicza. W tym krótkim czasie sztuka o wrześniu zyskała sobie uznanie widzów, pozytywne, a niekiedy wręcz entuzjastyczne oceny krytyków, nagrody państwowe dla reżysera i najlepszych wykonawców. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych w Łodzi utrwala obecnie przedstawienie Teatru Współczesnego na taśmie filmowej.
Edmund Gonczarski,
Po prostu 1.IX.1953 r.
Min. Sokorski w jednym ze swoich ostatnich przemówień powiedział, że chciałby zobaczyć takiego, który dostałby się na przedstawienie "Domku z kart"do Teatru Współczesnego bez protekcji. Rzeczywiście sztuka nie schodzi z afisza już dwa miesiące, a przedstawienia ciągle jeszcze odbywają sią przy widowni wypełnionej po...miejsca dostawne. Nie przeszkadzają temu wcale lipcowe upały, chociaż różnica temperatury między salą teatralną a �a�nią parówą jest minimalna.
Stanisław Mądelski,
Gazeta Pomorska 10.VII.1953 r.