242
"Wilam Horzyca nie tylko sprawnie zmontował przedstawienie. Jego trafna koncepcja reżyserska polegała na umiejętnym wypunktowaniu i podkreśleniu najważniejszych społecznie fragmentów dialogu, oraz prawidłowym ustawieniu postaci, bez idealizacji Wiwii i oczerniania, czy też zohydzania pani Warren. Jedyną wadą reżyserii Horzycy jest to, że nie umiał on sprowadzić do wspólnego mianownika jednolitego stylu gry wszystkich aktorów przedstawienia.
Wielka indywidualność Ireny Eichlerówny rozbiła tę jedność. W zamian za tę wadę przedstawienia dała Eichlerówna wielkie wartości kreacji w roli pani Warren."
Roman Szydłowski,
Trybuna Ludu 19 XII 1951 r
"....powinno się iść na tę sztukę. Nie tylko po to, by nam patrzącym dzisiaj w jasne perspektywy życia kobiecego w nowym ustroju, przypomnieć sprawy, które jeszcze niedawno i u nas w Polsce w taki sam sposób kaleczyły życie ludzkie, zanim nie wydarliśmy się z pęt kapitalizmu. Ale i po to, byśmy pamiętali, że i w Anglii i w innych krajach, gdzie pęta te jeszcze duszą społeczeństwo, profesja pani Warren - pozostaje nadal piekącą i bolesną sprawą.
Irena Eichlerówna stworzyła wielką kreację aktorską. Jej pani Warren namalowana jest mocnymi, żywymi, bogatymi w odcieniach kolorami.
Jest w miarę odpychająca i trywialna, a zarazem cierpi, jako matka i
człowiek. Jest jednocześnie lekkomyślna, pusta - i tragiczna,
wzruszająca."
L.M.,
Głos Pracy 17 XII 1951 r