Przy stole.Długi świąteczny obiad; Świadkowie albo nasza mała stabilizacja cz. II
Jacek Wakar, Życie Warszawy, 22.12.1997
Maciej Englert odnalazł w "Długim obiedzie świątecznym" ponadczasową opowieść o życiu i umieraniu. W jego przedstawieniu koniec nigdy nie jest efektowny. Postaci powoli, patrząc w dal, schodzą ze sceny, znikają. Wspólne ucztowanie trwa nadal i tylko czasem ktoś ukradkiem otrze łzę. Englert pokazuje przemijanie bardzo subtelnymi środkami. Ktoś patrzy inaczej, zmienia się sposób poruszania, bardziej chrapliwym głosem wypowiada się tradycyjne formułki. Wciąż jednak najważniejsze są stare, nieprzemijające wartości.[...] Przedstawienie jest z pozoru bardzo statyczne, niemniej wciąga i każe zapamiętać najdrobniejszy szczegół. Najprostsze, wydawałoby się trywialne, rozwiązania są tu na miejscu. Aktorzy przy otwartej kurtynie zakładają siwe peruki i już wiemy, że minęły lata. Wiele potrafią wyrazić drobnym gestem, ulotnym spojrzeniem. To właśnie zapamiętam a tej inscenizacji. Zamglony wzrok i głuchotę Brandona Marka Bargiełowskiego, jowialne toasty Roderyka Jacka Rozenka, Kingę Tabor, gdy jako Łucja czule wspomina męża. Przedstawienie utkane z najmniejszych sekwencji po raz kolejny ukazuje aktorów "Współczesnego" jako znakomicie rozumiejący się kolektyw. A potem zmiana nastroju - "Świadkowie, czyli nasza mała stabilizacja" Różewicza. Po bohaterach Wildera pozostał tylko stół. Teraz nakryty kraciastą ceratą dobitnie mówi, jak zmieniła się rzeczywistość. Różewiczowska okrutna satyra na "strasznych mieszczan" zmieniła się w oskarżenie pustki naszych czasów. Kobieta (Olga Sawicka) i Mężczyzna (Marek Bargiełowski) szczebiocą bez sensu o niczym jak egzaltowane dzieci. Między nimi nie ma już nic, to już karykatura rodziny. Miłość jest tylko pusto brzmiącym hasłem, podobnie jak wstrząsająca opowieść o chłopczyku z zimną krwią mordującym kotka. To świat odporny na jakiekolwiek zmiany. Tytułowa "mała stabilizacja" pozbawiona dziś aktualnego kontekstu, oznacza powolną wegetację, pozbawione sensu gnicie przy wspólnym stole. Dlatego interwencję Obcego (Tomasz Gęsikowski), który beznamiętnie wyciera stół, a potem mocnym ruchem zamyka okno, przyjmujemy jak wybawienie. Ta gorzka myśl towarzyszy nam długo po opuszczeniu Sceny w Baraku.