Dawne czasy
Teresa Krzemień, Kierunki nr 12, 19.03.1972
"Dawne czasy" to historyjka o tym co było lub być mogło, o modnych niedookreśleniach, niedopragnieniach, niedoprzeżyciach, opowiedziana jędrnym, funkcjonalnym językiem realistycznego konkretu. Dwoje z domku - Zofia Mrozowska i Czesław Wołłejko - goszczą u siebie przyjaciółkę żony z lat młodości. Toczą się gry, wspominki, miesza się prawda i fałsz, fakty z pragnieniami - wszystko dwuznaczne, perwersyjne, skomplikowane. O, towar nie dla wszystkich.[...] Wszystko razem przypomina odprężający i relaksowy seans psychoanalityczny, który fundują sobie małżonkowie, albo i cała trójka (jeśli realna jest cala trójka). Właściwie trójkąt. [...] Zagrane jest to , że daj Boże, zawsze oglądać takie trio. Zofia Mrozowska - to studium kobiecości ściszonej i tym niebezpieczniejszej. Sennie uśmiechnięta, z twarzą sfinksa, o zwolnionych ruchach. Można na nią patrzeć i patrzeć, i wcale nie przeszkadza fakt, że w końcu nie wiadomo czemu miał służyć jej talent. Halina Mikołajska - portret kobiecości aktywnej, świadomej swojej siły, atakującej. Dynamicznie mądra i czuła. Cudowna. I jeszcze - Czesław Wołłejko. Playboy w najbardziej wypłowiałym i domowym wydaniu, normalny facet, który niewiele rozumie z babskich gierek i psychoanaliz; pewnie i tego nie wie, że robi się je dla niego...