Grupa Laokoona
August Grodzicki, Życie Warszawy, 16.07.1974
"Grupa Laokoona" na pewno nie należy do najlepszych sztuk Różewicza. W dodatku w swej aktualnej warstwie satyrycznej w niejednym się postarzała, stała się niemal historyczną; trzynaście lat, które minęły od jej napisania, to przy dzisiejszym tempie cała epoka. A jednak przedstawienie w Teatrze Współczesnym, precyzyjnie poprowadzone przez Zygmunta Hubnera i wybornie zagrane przez aktorów jest bardzo zabawne. Śmiechu co nie miara i śmiech to bynajmniej nie pusty, w swym głównym ataku godzi w niebłahe problemy naszej współczesności.[...] Reżyser, gdzie się dało, zaktualizował go, tu skreślił, tam zmienił, ówdzie uzupełnił. Poza tym pozostał wierny wskazówkom autora, nie bawił się w absurdalne udziwnienia, dał obrazki oparte na gruncie rzeczywistości i grane na serio, przez co ich komizm występował tym mocniej. Również scenografia Jana Banuchy trzymała się ram realizmu. Nadzwyczajny w tej nieodparcie komicznej grze na serio był tercet aktorski: Henryk Borowski (Dziadek), Wiesław Michnikowski (Ojciec), Zofia Mrozowska (Matka). Dzielnie towarzyszył im Piotr Zaborowski jako 17-letni Syn. Nie jego wina, że jako przedstawiciel dzisiejszej młodzieży wypadł nieprawdziwie. W tym najbardziej sztuka Różewicza nabrała posmaku historycznego. Taka była młodzież w pokoleniu, które dziś dochodzi do czterdziestki i do stanowisk kierowniczych. Także wszystkie postacie epizodyczne udały się znakomicie, każda do zapamiętania: Przyjaciółka - Ilona Stawińska; Członkowie jury - Edmund Fidler, Ryszard Barycz, Józef Konieczny; Ordynator - Józef Fryźlewicz; Pan z pociągu - Kazimierz Kaczor; Celnik - Marian Friedmann.