Wstyd
To była prawdziwa biesiada, Joanna Dominika Ładyżyńska, Dziennik teatralny , 09.05.2025
,,Wstyd" autorstwa Marka Modzelewskiego to sztuka wywołująca szereg refleksji i choć śmieszy to także smuci. Obnaża hipokryzję, fałszywą moralność które zadomowiły się głęboko w społeczeństwie. Poznajemy dwie pary – cztery osoby w dojrzałym wieku- ludzi których dzieli statut materialny, przynależność do grupy społecznej ale łączy jedno – ich dzieci miały być małżeństwem. Do ślubu jednak nie dochodzi lecz gra weselna orkiestra, w kuchni restauracji czekają trunki i jedzenie.
Właśnie ta surowa, pozbawiona dekoracji i odświętnego charakteru kuchnia staje się przestrzenią kameralnej biesiady tych czworga osób. Kameralnej choć miała być wielka i bogata... ale przecież wszystko zostało zapłacone a jedzenie i alkohole nie mogą się zmarnować. Nawet orkiestra została opłacona i wesele być musi bo przecież co ludzie powiedzą ? Z pewnością będzie wstyd. W takiej atmosferze rodzice niedoszłych państwa młodych toczą dialogi w towarzystwie alkoholu szczodrze polewanego przez ojca pana młodego- szanowanego biznesmena bo przecież wódka godzi i brata ludzi.
Za każdym kieliszkiem atmosfera robi się coraz śmielsza, mniej oficjalna i gęstsza. Padają deklaracje finansowe z pokazywaniem portfela wraz z zawartością jest zdejmowanie marynarki, luzowanie krawata, spoufalenie, przechwałki wreszcie zachowanie na granicy dobrego smaku. Lecz jak to często po alkoholu jedno słowo, aluzja wystarczy aby nad rubaszną atmosferą zagęściły się chmury w postaci oskarżeń, poszukiwań winnych zaistniałej sytuacji i... takiego wstydu przed ludźmi. Opadają maski a bohaterowie pokazują swoje już nie oficjalne lecz prawdziwe oblicze. Szczodrość z pierwszych chwil ustępuje a na jej miejscu pojawia się skąpstwo, roszczeniowości, straszenie sądem. Bezinteresowność znika na rzecz targów finansowych i swoistej licytacji – kto wydał więcej pieniędzy, a kto więcej stracił. Konflikt eskaluje wreszcie w rękoczyny których bolesny finał kończy się wizytą na pogotowiu. Mamy więc wszystko od żartów, bratania się, prawienia komplementów, zapewnień o przyjaźni mimo niezręcznych okoliczności aż po krytykę, kłótnie, oskarżanie się i to wszystko w towarzystwie często polewanych trunków.
Oto prawdziwą biesiada,swojska i z orkiestrą grającą gdzieś na pustej sali bo trzeba coś zrobić aby nic się nie zmarnowało. Tak oto spektakl Marka Modzelewskiego w reżyserii Wojciecha Malajkata obnaża wady tkwiące w społeczeństwie. Ujawnia dwulicowość ludzką i współczesną dulszczyznę jak niegdyś Gabriela Zapolska w,,Moralności pani Dulskiej" tyle że postacie są bardzo aktualne. Aktualne są też problemy a żaden z bohaterów nie jest tu bez winy, nikt nie jest krystalicznie czysty a nawet kulturalna, pełna osobistego czaru i elegancji Małgorzata- doktor medycyny a prywatnie matka pana młodego okazuje się fałszywą i skłonną do intryg oraz niezwykle materialnie nastawioną do życia kobietą a nawet zdolną do rękoczynów. W tej wspaniale i niezwykle przekonująco zagranej roli zobaczyć można Izę Kunę.
Jej oponentką jest Wanda - matka panny młodej- kobieta prosta, hołdująca tradycyjnym, rodzinnym wartościom a przy tym mistrzyni foch i dąsów oraz wyrażania otwartego niezadowolenia. Panowie – ojcowie niedoszłych państwa młodych grani przez Jacka Braciaka i Mariusza Jakusa kreują postacie typowych weselnych ojców i wujków ceniących biesiady opływające napojami alkoholowymi. Przykład Tadeusza- ojca niedoszłej panny młodej w którego wciela się Mariusz Jakus a z poluzowanym krawatem i nieco opiętej koszuli czyni tą postać bardzo autentyczną i jakby żywcem wyjętą z tradycyjnej polskiej biesiady na której wraz z wspomnianymi już poluzowaniem krawata następuje poluzowanie obyczajów przejawiające się natarczywym spoufaleniem względem żeńskiej części biesiadników i często przekraczaniem tzw. dobrego smaku w relacjach z kobietami.
Mamy tu zatem całą serię wstydliwych epizodów oraz pojęcie wstydu według bohaterów. Skłania to do zastanowienia się na naturą wstydu i jego miejsca w społeczeństwie a także o relację między ludźmi jest też ukryte zapytanie o pojęcia takie jak dwulicowość i szczerość. Pisząc o spektaklu,,Wstyd" należy podkreślić także znaczenie oprawy wizualnej –scenografii autorstwa Wojciecha Stefaniaka oraz stylizacji postaci która podkreśla ich statut, dzieląc bohaterów a dwie warstwy społeczne: inteligencką i robotniczą.
Dyskretna, elegancja i styl Małgorzaty granej przez Izę Kunę to kwintesencja stylu bogatszej warstwy społecznej związanej często z wielkim miastem zaś styl Wandy (Agnieszka Suchora) cechujący się tradycyjną spódnicą z prostą koszula I marynarką uzupełniono o wygodne pantofle to charakterystyczny obraz tradycyjnych starszych pań, mam, ciotek o bardzo konserwatywnych poglądach nie tylko na modę lecz także zasady. Garnitury panów dopełnione muszką i krawatem również bardzo mocno różnicują postacie.
Warto więc znaleźć czas by zobaczyć ten dowcipny lecz bogaty w poważne pytania spektakl.