Lepiej już było...
Z fotela Maciejewskiego: Marta, czyli uśmiech., Łukasz Maciejewski, AICT, 07.11.2016
Wdzięk nie załatwia sprawy. Wdzięk to nie wszystko. Marta Lipińska, od lat niekwestionowana gwiazda Teatru Współczesnego, jest artystką obdarzoną wdziękiem w skali wręcz nieograniczonej. Nie sposób nie lubić jej bohaterek, trudno się z nimi nie utożsamiać, ale siła jej aktorstwa polega właśnie na tym, że urok bohaterek Marty Lipińskiej stowarzyszony jest z ich często niewesołą prawdą. Śmiejemy się przez łzy, ale i płaczemy na wesoło. Marta Lipińska inteligentnie dobiera role. Kiedyś grała amantki, potem dziewczyny i kobiety targane wielkimi emocjami, dzisiaj stawia na charakterystyczność. W antrakcie spektaklu "Lepiej być nie może" Pameli (Cat) Delaney, najnowszej premiery we Współczesnym z główną rolą Marty Lipińskiej, usiadłem w rozchichotanej szatni (we Współczesnym jak zawsze komplety na widowni) i spojrzałem do góry. Ponad paltami, parasolami, ponad naszymi głowami wiszą plakaty klasycznych przedstawień. Mrożek, Czechow, Bułhakow Uzmysłowiłem sobie, że co trzeci, czwarty pamiętny spektakl we Współczesnym, to były również kreacje Marty Lipińskiej, dzisiaj już aktorskiej legendy tego miejsca. Legendy, która nie ma ochoty spocząć na laurach albo odcinać kuponów od dawnych sukcesów. W zręcznej, chociaż niewolnej od uproszczeń sztuce kanadyjskiej autorki, sprawnie wyreżyserowanej przez Wojciecha Adamczyka, Lipińska zagrała emerytowaną aktorkę szekspirowską, zmagającą się z ponurą prozą życia i detonując tę prozę - poezją: frazami z Szekspira, ale i pełnym empatii, lekko absurdalnym spojrzeniem na niedoskonałą rzeczywistość. Można było w tej roli pójść w szarżę, w karykaturę, ale Lipińska, doświadczona aktorka Axera, Kreczmara i Englerta, wiedziała, że umiar działa de facto silniej. Esmeralda Quipp z pokorą, ale i przekorą radzi sobie z zasadzkami codzienności. Prowokuje rzeczywistość do tańca, nie do cierpienia. A kiedy w finale Lipińska wychodzi do ukłonów lekko tanecznym krokiem, czujemy, że ten turniej wygraliśmy wszyscy. Esmeralda to uśmiech. Jak Marta. |