Moralność pani Dulskiej
Mężczyźni nadal nie mają głosu., Jacek Marczyński, Rzeczpospolita , 21.11.2011
Agnieszka Glińska dokonała trudnej sztuki: stara "Moralność pani Dulskiej" stała się współczesną komedią.
Na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego pozornie jest tak, jak pamiętamy ze szkolnej lektury: Dulska wyrzuca ze swej kamienicy lokatorkę, która się truła, a kokocicy drastycznie podnosi czynsz. I z żelazną konsekwencją pilnuje rodziny: mężowi wydziela cygara, córki trzyma krótko, by wyrosły na porządne panny. Nagle świat zaczyna się walić, bo syn Zbyszko zrobił dziecko służącej...
Agnieszka Glińska niczego nie dopisała, jak dziś nagminnie robią to inni reżyserzy. Co więcej, w oryginalnym tekście Gabrieli Zapolskiej dokonała tylko niewielkich skrótów. A jednak nie oglądamy odkurzonej ramoty teatralnej. Nie mamy też wrażenia, że zaproponowała wyprawę do świata sprzed stu lat, w którym tytułowa "moralność" dotyczyła innych zasad niż dzisiaj, skoro obecnie słowo "mezalians" niemal wyszło z użycia.
Glińska przeniosła Zapolską w lata 20. minionego stulecia, ale sugeruje, że mogłaby się rozgrywać i dzisiaj. Akcji nadała dynamiczne, współczesne tempo. W tym domu Dulskich często wszyscy mówią naraz, wyrzucają słowa w przestrzeń, by rozładować stresy, a nie nawiązać kontakt z bliskimi. Tak właśnie toczy się życie w wielu dzisiejszych rodzinach.
Największą przemianę przeszła sama Dulska. Nie ma w niej nic z mieszczańskiego potwora i kołtuna. Odmłodniała, jest wciąż atrakcyjną kobietą, marzy się jej czasem odrobina szaleństwa, ale przecież jej obowiązkiem pozostaje rodzina.
W naszym świecie nie brak takich kobiet, pragnących za wszelką cenę wpoić dzieciom zasady, jakie im przekazano. To jest obrona przed rzeczywistością, której nie są w stanie ogarnąć i zaakceptować. Dziecko zrobione gosposi nadal więc bywa tragedią. Zwłaszcza jeśli matką ma być na przykład Ukrainka pracująca na czarno.
Monika Krzywkowska świetnie portretuje apodyktyczną żonę i matkę, a Glińska, prowadząc swój spektakl, nie moralizuje. Przedstawia historię w dobrym, komediowym tonie, przemycając bardziej poważne treści. Tradycyjna robota teatralna umiejętnie łączy się z bardziej współczesnym, slapstickowym tonem, stary tekst wywołuje uśmiech widzów, a wszyscy aktorzy dają pokaz precyzyjnego współdziałania.
Dominują jednak kobiety: Natalia Rybicka (Hanka), Agnieszka Pilaszewska(Tadrachowa). A Monika Pikuła jako Hesia pokazuje, że i w następnym pokoleniu Dulskie będą rządzić w rodzinie. Mężczyźni nie mają nic do powiedzenia.