Król-Jeleń
Maciej Karpiński, Sztandar młodych, 30.11.1972

Pampiglione poszedł konsekwentnie do końca w realizacji idei komedii dell-arte: nauczył aktorów skonwencjonalizowanego gestu, który okazał się jeszcze jednym ich atutem i jeszcze jednym źródłem zabawy. Dawno już nie widziałem w teatrze tak grających aktorów: w działanie sceniczne było zaangażowane całe ciało wykonawcy, każdy gest, ruch nogi, przekrzywienie tułowia - coś znaczyły, pełniły funkcję, wpływały na kształt i tempo przedstawienia. Dodajmy jeszcze, że reżyser i scenograf (znakomity Jan Polewka, pomysłowy i konsekwentny) wykazali - jakże rzadką - dbałość o szczegóły, drobiazgi, które - wysmakowane, wypieszczone - nadają temu przedstawieniu jego specyficzny, pikantny smak. Na czoło licznej obsady wysuwa się świetny Wiesław Michnikowski jako Tartaglia, arcyzabawny w każdym geście i ruchu, w każdym zająknięciu mowy. Jest to prawdziwy koncert gry, rzekłbym, zapomnianej: a więc aktorstwa totalnego, ludycznego, którego aktorzy dzisiejsi zbyt pochopnie wyrzekają się dla wszelkich psychologizmów. Świetna jest Barbara Krafftówna jako przekomiczna Smeraldina, partneruje jej znakomity, pełen niebywałego temperamentu i - nazwijmy to tak - komizmu ruchowego Piotr Fronczewski jako Truffaldino. Aby być sprawiedliwym, trzeba wymienić całą obsadę tego - jakże zespołowego - przedstawienia z Barbarą Wrzesińską i braćmi Englertami na czele. Trudne liryczne role przypadły Czesławowi Wołłejce i Stanisławie Celińskiej, - toteż - choć bardzo się starali - ich sceny wypadły stosunkowo najmniej efektownie.[...] Na zakończenie nie pozostaje mi nic innego, jak z czystym sumieniem polecić wszystkim świetna zabawę we Współczesnym

Deklaracja dostępności