Kobieta
Roman Szydłowski, Trybuna ludu, 20.01.1981
Bond napisał sztukę nierówną, chwilami trochę przegadaną. Ale są w niej sceny wstrząsające i one decydują o jej znaczeniu. Nie jest to sztuka przyjemna. Nie przynosi ano oczyszczenia, ani nadziei. Zmusza jednak do myślenia o człowieku i jego losie. Grecy zniszczyli Troję i zbudowali na jej gruzach swą potęgę. Lecz z kolei ich państwo zniszczyli Rzymianie, a oni padli ofiarą germańskich najeźdźców. Każda z cywilizacji, zbudowanych na gwałcie i przemocy musi zginąć. Zostaje tylko to, co stworzył duch ludzki, co dali światu wielcy twórcy i ich intelekt. Maciej Englert wyreżyserował przedstawienie starannie, nadając mu dobry rytm, co ułatwiła prosta i funkcjonalna scenografia Jerzego Juk-Kowarskiego. Bardzo dobrze wspiera zamysł reżysera nastrojowa muzyka Jerzego Satanowskiego. Główny ciężar dźwigają w nim aktorzy. Przede wszystkim Zofia Mrozowska, tragiczna, silna, władcza, niezłomna i bezwzględna w roli Hekaby. Bardzo dobrą partnerkę znajduje w osobie Barbary Sołtysik (Ismena), wzruszającej, szlachetnej, nieszczęsnej w swym obłędzie, którym zapłaciła za próbę uratowania Greków i Trojan, za próbę zakończenia wojny bez zwycięzców i zwyciężonych, bez krwawych ofiar. Jan Englert gra z żarem Herosa, przydając tej dwuznacznej postaci wiele patosu i trochę sceptycyzmu. Henryk Borowski jest przebiegłym Nestorem, w którym jest trochę z Odysa. Czwórka protagonistów przewodzi całemu prawie zespołowi Teatru Współczesnego; widoczni są tu szczególnie: Krzysztof Gordon (Tersytes), Wojciech Wysocki (Ajaks), Gabriela Kownacka (Kassandra), Krzysztof Wieczorek (Arcykapłan), Mirosław Konarowski (Syn), Andrzej Stockinger (Arcykapłan) i Józef Konieczny (Kapłan). Na szczególne uznanie zasługuje Wiesław Michnikowski za rolę Człowieka. Skupiony, udręczony, pełen godności i wewnętrznej siły jest może jedyną nadzieją w tym mrocznym przedstawieniu. Tym ważniejsza staje się ta rola.