Zamek w Szwecji
Andrzej Wirth, Nowa Kultura, 06.08.1961
Nie wiem, co Kott rozumie przez literaturę czystą. Parodia może być równie dobrze przedrzeźnianiem pewnego motywu literackiego jak i polemiką z nim w oparciu o nowy system wartości. "Mahagonny" i "Opera za trzy grosze" były parodią operetki mieszczańskiej w oparciu o nowy system wartości ideowych i artystycznych. Były "wyrafinowaną zabawą, robioną bez pudła i ironicznie", ale jednocześnie dziełami przełomowymi w muzyce, teatrze i w literaturze. Nie można tego przy najlepszej woli powiedzieć o "wyrafinowanej zabawie" Franciszki Sagan. Ta zabawa jest bowiem tylko dość bezmyślnym przedrzeźnianiem bogatego motywu literackiego, w którym b o n s m o t s z kalendarza zbyt mało różnią się od oryginalnych myśli autorki. Zabrakło układu odniesienia, potrzebnego do wielkiej parodii, która jest zawsze jakąś formą polemiki z parodiowanym pierwowzorem. Układu odniesienia, który u nas mają "urocze igraszki" np. Witkacego czy Mrożka. Nie widzę szczególnego powodu do lansowania w naszym obszarze dzieła teatralnego Franciszki Sagan tylko dlatego, że jest "uroczą igraszką", chociaż chętnie oglądam igraszki w teatrze. Z tej zabawy nic nie wynika, i dlatego zapewne jest tak strasznie nudna.