Walka karnawału z postem
Tomasz Raczek, Polityka nr 7, 18.02.1984
Gdy oglądałem ostatnią część teatralnego tryptyku Janusza Wiśniewskiego pt. "Walka karnawału z postem"[...] powróciło wspomnienie owego momentu grozy z filmu "The Day After". Tyle, że sceniczna realizacja Wiśniewskiego porusza znacznie silniej i intelektualnie owocniej. Jest ona bowiem swoistym "laserowym" wizerunkiem naszej świadomości, odwzorowującym w najmniejszych szczegółach stan pogniecionych, zmiażdżonych, zaszantażowanych wizją rychłej zagłady umysłów ludzi końca XX wieku. Ten swoisty "compact-teatr" Wiśniewskiego wyprzedza naszą gotowość percepcji estetycznej o wiele lat, zaskakując nas nie tyle oryginalnością wizji plastycznej, co lakonicznością i trafnością diagnozy intelektualnej, przekazywanej nam w postaci "gęstego" komunikatu, podbarwionego groteską i smutnym uśmiechem zredukowanego clowna.[...] Publiczność w Teatrze Współczesnym jest zaszokowana. Nie bardzo wie jak reagować. Z jednej strony jest emocjonalnie poruszona, z drugiej - intelektualnie zdezorientowana, z trzeciej - zdziwiona. Zdziwienie wywołują liczne odniesienia do twórczości Kantora. "Walka karnawału z postem" jest bowiem niewątpliwie polemiką z Kantorem, wynikłą z całkowicie różnego ukształtowania intelektualnego obu twórców i jednoczesnej bliskości estetycznej.[...] I choć wizje Kantora zaskakują oryginalnością, to przecież przekaz intelektualny da się z reguły zawrzeć w formie tradycyjnego myślenia i wypróbowanego przez inne formy teatru systemu emocji, nostalgii, wzruszenia; są zwrócone wstecz. Teatr Wiśniewskiego wyprzedza swój czas. Jest mądrzejszy i bardziej wstrząsający niż sensacyjny film "The Day After", a także bliższy faktycznemu stanowi zdruzgotanej naszej świadomości, niż wielkie spektakle Kantora. Nie wiem czy mógłby istnieć tak intensywnie, gdyby nie muzyka Jerzego Satanowskiego, ale jest faktem, że ta spółka osiągnęła we wszystkich częściach trylogii ogromny sukces artystyczny.