Rok 1996
Maciej Wojtyszko
Semiramida
Reż: Erwin Axer. Scen: Ewa Starowieyska
Premiera 23.V.1996
|
Maciej Wojtyszko czerpał materiał do swojej sztuki zarówno z faktów historycznych, jak i z bogatego dorobku filozoficzno-literackiego Denisa Diderota. Inteligentnie napisane, dowcipne dialogi mają w sobie błyskotliwą moc aforystycznych stwierdzeń.[...]
Erwin Axer wyreżyserował sztukę Wojtyszki z pietyzmem, z nielicznymi odstępstwami (np. "probierszczyca" Mawra, przez której łóżko przechodzili późniejsi faworyci monarchini, nie jest całkiem naga, jak chciał tego autor). Powstał spektakl godny polecenia, zrealizowany z rzadką dziś na polskich scenach profesjonalnością. Znakomita jest zwłaszcza kreacja Zbigniewa Zapasiewicza (Denis Diderot) [...]. Spektakularne entrée ma tu również Maja Komorowska (caryca Elżbieta). Dobrze wywiązała się ze swego zadania Joanna Szczepkowska, grająca gościnnie Katarzynę II. Spektakle teatralne w stolicy europejskiego państwa powinny być realizowane właśnie tak - z elegancją i kulturą, choć nie sądzę, by większość warszawskich reżyserów była tego samego zdania.
Janusz R. Kowalczyk
Rzeczpospolita, 7.VI.1996.
▲
Sean O`Casey
Koniec początku
Reż: Krzysztof Lang. Scen: Marcin Stajewski
Premiera 9.XI.1996
|
Krótki, trochę ponadgodzinny spektakl to przykład znakomitej teatralnej roboty we wszystkich dziedzinach - reżyserii, scenografii i aktorstwa. Odkrywa też na nowo Seana O`Caseya, autora niesłusznie zapomnianego i bardzo rzadko grywanego.
Autor "Końca początku" żył na przełomie XIX i XX wieku. Był najpopularniejszym dramaturgiem irlandzkim początków naszego stulecia. Pisał sztuki różnorodne - począwszy od moralitetów, dramatów społecznych, aż do utworów lżejszych: poetyckich komedii i ludowych fars.
"Koniec początku" należy do tych ostatnich.[...]
Znakomity duet Kowalewski - Stelmaszyk, świetnie poprowadzony przez reżysera, przywodzi na myśl słynne komediowe pary Flipa i Flapa, Pata i Patachona. Obaj czują się doskonale w swoich rolach, widać, że gra sprawia im przyjemność. Świetną partnerkę znajdują w Joannie Jeżewskiej, ukazującej surowość i kobiecy rozsądek Lizzie.
Jacek Wakar
Życie Warszawy 17.XI.1996.
Jeśli widzieliście już Krzysztofa Kowalewskiego w roli komediowej - odkryjecie go na nowo u szczytu komediowej formy. Wystarczy do tego pierwsze pięć minut, gdy z rzeźnickim nożem zabiera się do rozkręcania zepsutego budzika, dłubiąc w nim jak w rozgotowanej golonce, jak leniwie ćwiczy przy muzyce specjalnie nastawionej za wolno, jak zmywa naczynia tym znanym każdemu mężczyźnie niechętnym ruchem ścierki po obrzydliwie tłustej powierzchni, jak wreszcie ze Stelmaszykiem śpiewa i tańczy sprośną piosenkę O`Caseya z układem choreograficznym Janusza Józefowicza, który przyćmiewa wszystkie dotychczasowe osiągnięcia tego choreografa.
"Koniec początku" to godzina stężonego humoru, najlepsza farsa w Warszawie i niezawodny sposób, aby śmiać się przynajmniej jeszcze przez tydzień.
Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza 20.XI.1996.
Otóż czegoś podobnie śmiesznego nie widziałem na warszawskich scenach już od lat! Nie tylko ja zresztą: publiczność zwijała się ze śmiechu przez półtorej godziny, długo i solidnie oklaskując później rewelacyjny popis komediowego aktorstwa. Bo rzecz opiera się na aktorach, naturalnie. Krzysztof Kowalewski prezentuje najwyższy kunszt aktorstwa komediowego, a przy tym szalony wdzięk i poczucie humoru - to wspaniała kreacja!
A Stelmaszyk doskonale mu partneruje.
Lucjan Kydryński
Przekrój nr 12, 12.I.1997.
▲
więcej zdjęć ->>>>
|