|
Rok 1992
Michael Frayn
Czego nie widać
Przekład: Małgorzata Semil, Karol Jakubowicz.
Reż. Maciej Englert. Scen. Marcin Stajewski.
Premiera 25. I.1992 r.
|
..."Czego nie widać" jest farsą niezwykłą. Farsą, która kpi z samej siebie.[...] Dla teatru - kąsek nie lada, a już zwłaszcza dla takiego zespołu, jakim dysponuje Współczesny. Każdy z aktorów ma tu przecież dwie role, toteż vis comica Marty Lipińskiej, Krzysztofa Kowalewskiego i Bronisława Pawlika zostaje niejako w dwójnasób spotęgowana. Nieoczekiwanie wielkim talentem komicznym błysnął również aktor, znany z innego repertuaru - Krzysztof Wakuliński. Zresztą wszystkie role, łącznie z debiutancką kreacją Ewy Gawryluk, poprowadzone są bez zarzutu.
Niemała w tym zasługa reżysera - Macieja Englerta. Że cechuje go poczucie smaku, dzięki czemu dowcipy sytuacyjne reżyseruje lekko, a nigdy po prostacku - wiadomo nie od dzisiaj. Że udało mu się precyzyjnie zaplanować całe to zwariowane sceniczne zamieszanie - napawa podziwem. Ale że zdołał pomieścić szereg równoczesnych działań, w jakie obfituje sztuka Frayna, w szczupłej przestrzeni Współczesnego - zakrawa na cud , którego współautorem jest scenograf - Marcin Stajewski.
Wanda Zwinogrodzka
Gazeta Wyborcza, 7.II.1992 r.
Farsa swoją precyzją, ilością działań i timingiem wymusza zespołowość gry. I tak grają na Mokotowskiej, ciesząc się przy tym radością z partnerowania. Nikt w dialogach nie kłamie. Postaci są wyraziste, mocno okonturowane i zawsze utrzymane w rygorach dobrego smaku. Wszyscy grają w jednym stylu. W tym przedstawieniu nie ma ról chybionych, ale (coś w końcu zależy od aktorskiego doświadczenia, siły komicznej i efektywności poszczególnych ról) "rządzą" w nim aktorzy dojrzali: Marta Lipińska - bardzo zabawna w swojej powolności i zagubieniu, Bronisław Pawlik - jakże śmieszny i realistycznie prawdziwy w szczegółach przedstawianej postaci, oraz - przede wszystkim - Krzysztof Kowalewski, którego komizm (oparty na zasadzie świadomie opóźnianych reakcji) świetnie kontrastuje z szybkością i nadekspresją równie doskonałego w swojej roli Krzysztofa Wakulińskiego.
Andrzej Wanat
Teatr nr 4/5, IV/ V.1992 r.
▲
Heinrich von Kleist
Rozbity dzban
Przekład: Jacek. St. Buras.
Reżyseria: Maciej Englert.
Dekoracja: Marcin Stajewski. Kostiumy: Małgorzata Blikle.
Premiera 9.V.1992 r.
|
Żelazna pozycja niemieckiego repertuaru po raz ostatni grana była na polskiej scenie około trzydziestu lat temu i uchodzi raczej za nudziarstwo. Tej opinii przeczy zdecydowanie wyreżyserowane przez Macieja Englerta przedstawienie. Publiczność w Teatrze Małym krztusi się i dusi ze śmiechu. Ale też nad ekshumacją Kleista musiało się napracować wielu wybitnych artystów. W pierwszej kolejności autor nowego, świetnego przekładu, Jacek St. Buras.[...] Słowo niemieckiego romantyka, dzięki tłumaczowi, znowu świetnie brzmi ze sceny i cieszy dosadnym humorem.
W tym przedstawieniu wszyscy grają znakomicie, jednak w ogóle nie mogłoby ono powstać w zamierzonym kształcie, bez Wiesława Michnikowskiego w głównej roli sędziego wiejskiego Adama.
Irena Maślińska
Express Wieczorny, 20.V.1992 r.
W oryginalnie pomyślanej - i absolutnie zmieniającej nasze przyzwyczajenie co do Małego [...] - rozegrano kameralne przedstawienie, będące klejnocikiem aktorskim. Role Wiesława Michnikowskiego (wiejski sędzia Adam) i Zofii Kucówny (Marta Lipkowa) to efektowne arcydziełka, za którymi przepadają widzowie.[...]
Historia rozbitego dzbana i karykaturalnej rozprawy sądowej, w której sędzia okazuje się przestępcą, brzmi dzisiaj jak trwożna przestroga. Mimo więc, że dialogi perlą się dowcipem, publiczność czuje się nieswojo, widząc zbyt wiele zbieżności z własnym doświadczeniem na temat pokrętności prawa oraz manipulowania sprawiedliwością.
Tomasz Raczek
Dziennik Niezależny NOWA EUROPA, 22.VI.1992 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Sławomir Mrożek
Wdowy
Reż. Erwin Axer. Scen. Ewa Starowieyska.
Muzyka: Andrzej Kurylewicz.
Układ ruchu: Janusz Józefowicz.
Premiera 30.XII.1992 r.
|
W warszawskiej inscenizacji Erwin Axer jest - zgodnie ze swoim reżyserskim światopoglądem - superlojalnym interpretatorem autora, lojalnym nie tylko wobec litery tekstu, ale i wobec owego, niewątpliwie szczerego napięcia wpisanego pomiędzy komediowe dialogi. Od początku skeczowa retoryka przedstawienia podszywana jest czymś niepokojącym. Zaprojektowana przez Ewę Starowieyską kratka w głębi może być naturalnie staroświecką ozdobą kawiarni, kojarzy się też wyraźnie z kryptą. Muzyka Andrzeja Kurylewicza to, zwłaszcza z początku, krótkie introdukcje, groteskowe, ale i nie pozbawione czegoś niezgrabnie posępnego. Aktorzy tonują dowcip, zwłaszcza gra Zofii Kucówny i Marty Lipińskiej imponuje powściągliwą dyskrecją pozwalającą przy tym wygrać całą komediowość sytuacji. W finale Axer dokłada rozbudowaną pantomimę funebralną; niemych grabarzy o białych twarzach; ton robi się już całkiem posępny.
Jacek Sieradzki
Polityka, 30.I.1993 r.
Premiera tej sztuki odbyła się[...] w perfekcyjnej, mądrej i dowcipnej reżyserii Erwina Axera i w takiej też scenografii Ewy Starowieyskiej, ze znakomitym kwintetem aktorskim: Zofii Kucówny, Marty Lipińskiej, Wiesława Michnikowskiego, Krzysztofa Kowalewskiego i Henryka Bisty. Co to za sztuka? Skecz? Być może. Groteskowa tragifarsa? Na pewno. Przede wszystkim szarada lub rebus, mający za hasło - śmierć. [...] Żeby się na tej szaradzie zabawić, żeby docenić dowcip, ironię i refleksję zawartą w tym przedstawieniu, trzeba samemu mieć skłonność do refleksji, zmysł estetyczny i osobistą kulturę. Dlatego widownia Teatru Współczesnego to wciąż (zasługa w tym jego obecnego dyrektora Macieja Englerta) inteligencja.[...] O uznaniu dla swojej roli i pozycji społecznej mogą tak samo marzyć, jak o znalezieniu się na liście "stu najbogatszych Polaków". Niechże więc chociaż pocieszą się tym, że Mrożek nadal pisze sztuki dla nich.
Jan Kłossowicz
Spotkania, 14-20. I.1993 r.
▲
|
|