Rok 1972
Harold Pinter
Dawne czasy
Przekład: Jerzy Pomianowski
Reż: Erwin Axer. Scen: Ewa Starowieyska
Prapremiera polska 1.III.1972
|
W Teatrze Współczesnym "Dawne czasy" są wykonane po mistrzowsku. Precyzyjna reżyseria Erwina Axera wydobyła z pinterowskiej partytury każdy odcień i ton, i przekazała je wykonawcom. Trudno o doskonalsze instrumenty. Obie kobiety są starannie skontrastowane: Kate - Zofia Mrozowska, reprezentuje żywioł kobiety, miękkość, zagadkowość, milczenie; Anna - Halina Mikołajska - pierwiastek męski: aktywność, ostrość, otwartość, skłonności opiekuńcze w stosunku do kobiety. Deeley to bardzo udana rola Czesława Wołłejki - obserwatora dramatu, który zdradza mu całą miałkość mozolnie skonstruowanego obrazu świata.
Ci, co oglądali londyńskie przedstawienie "Dawnych czasów", twierdzą, że warszawskie mu nie ustępuje.
Maciej Karpiński
Literatura 16.III.1972.
"Dawne czasy" to historyjka o tym co było lub być mogło, o modnych niedookreśleniach, niedopragnieniach, niedoprzeżyciach, opowiedziana jędrnym, funkcjonalnym językiem realistycznego konkretu. Dwoje z domku - Zofia Mrozowska i Czesław Wołłejko - goszczą u siebie przyjaciółkę żony z lat młodości. Toczą się gry, wspominki, miesza się prawda i fałsz, fakty z pragnieniami - wszystko dwuznaczne, perwersyjne, skomplikowane. O, towar nie dla wszystkich.[...] Wszystko razem przypomina odprężający i relaksowy seans psychoanalityczny, który fundują sobie małżonkowie, albo i cała trójka (jeśli realna jest cala trójka). Właściwie trójkąt.
[...] Zagrane jest to , że daj Boże, zawsze oglądać takie trio. Zofia Mrozowska - to studium kobiecości ściszonej i tym niebezpieczniejszej. Sennie uśmiechnięta, z twarzą sfinksa, o zwolnionych ruchach. Można na nią patrzeć i patrzeć, i wcale nie przeszkadza fakt, że w końcu nie wiadomo czemu miał służyć jej talent.
Halina Mikołajska - portret kobiecości aktywnej, świadomej swojej siły, atakującej. Dynamicznie mądra i czuła. Cudowna.
I jeszcze - Czesław Wołłejko. Playboy w najbardziej wypłowiałym i domowym wydaniu, normalny facet, który niewiele rozumie z babskich gierek i psychoanaliz; pewnie i tego nie wie, że robi się je dla niego...
Teresa Krzemień
Kierunki nr 12, 19.III.1972.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Jean Cau
Litość Boga
Przekład: Krystyna Dolatowska
Adaptacja i reżyseria: Maciej Englert.
(Warsztat reżyserski)
Scenografia: Zofia Bodakowska-Szmidt.
Premiera 27.IV.1972 r
|
Osobiście oceniam debiut reżyserski Macieja Englerta, sympatycznego i za mało wykorzystywanego aktora, z dużym uznaniem.
Stefan Polanica
Słowo Powszechne, 17.V.1972 r.
Englert okazał nie tylko dostateczne walory jako kandydat na dyplomowanego reżysera, ale już pewną biegłość na obranej drodze artystycznej. [...] Trud Englerta byłby jednak daremny, gdyby go walnie nie wsparli aktorzy: Czesław Wołłejko, Józef Nalberczak, Wiesław Michnikowski, Piotr Fronczewski [...]
Kwartet w Teatrze Współczesnym pozwala rozkoszować się grą, dla której nie istnieją wreszcie takie problemy, jak właściwa dykcja itp. [...] Adepci aktorskiego zawodu powinni obowiązkowo obejrzeć "Litość Boga", taki wzór gry nieczęste mogą mieć w teatrze polskim przed oczyma.
Jaszcz
Trybuna Ludu, 23.V1972 r.
Spektakl dowodzi, że on [Englert, reżyser] operuje bogactwem pomysłów połączonym z taktownym umiarem w ich eksploatowaniu. Budziło zaufanie do stawiającego pierwsze, bardziej samodzielne kroki artysty, za rzetelność pracy, dbałość o szczegół i czytelność, co wprawdzie nie jest dziś w modzie, ale nadal bywa niezbędne.
Andrzej Hausbrandt
Express Wieczorny, 29.V.1972 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Eugene Ionesco
Macbett
Przekład: Jerzy Lisowski.
Reż. Erwin Axer. Scen. Ewa Starowieyska.
Muzyka: Zbigniew Turski.
Premiera 22.VI.1972 r.
|
Ta współczesna wersja Makbeta bliska jest kabaretowi i teatrowi satyry, aktorzy Teatru Współczesnego znakomicie potrafią prowadzić tego typu dialog, bawi nas zatem nowe spojrzenie na Makbeta i Makbetową, czarownice i ogólny mechanizm pokonywania tych, których chce się pokonać.
Zofia Sieradzka
Głos Pracy 5-6.VIII.1972 r.
Jest to jedno z najbardziej "aktorskich" spektakli kończącego się sezonu. Przede wszystkim Zbigniew Zapasiewicz jako "Macbett". Doprawdy, prawdziwą przyjemnością jest śledzenie kolejnych ról tego świetnego aktora. Ta - jest perłą. Ironicznie inteligentna w każdym ruchu, geście, w każdej intonacji głosu, nadaje postaci nowy wymiar i głębię. Mniej wdzięczna rola przypadła [...] partnerowi Macbetta - Banco. Zagrał go - równie błyskotliwie - Jan Englert. Świetny duet przewrotnych kobiet stworzyły Barbara Krafftówna (Lady Macbett) i Barbara Wrzesińska (Dwórka).
Maciej Karpiński
Sztandar Młodych, 29.VI.1972 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>

Carlo Gozzi
Król-Jeleń
Przekład: Joanna Walter.
Reżyseria: Goivanni Pampiglione
Scenografia: Jan Polewka
Muzyka: Bernadetta Matuszczak
Premiera 10.XI.1972
|
Polecam gorąco czytelnikom "Kulis" spektakl "Króla Jelenia" Carla Gozziego w Teatrze Współczesnym ( w rolach głównych: Stanisława Celińska, Barbara Krafftówna, Barbara Wrzesińska, Wiesław Michnikowski, Czesław Wołłejko, bracia Englertowie, Piotr Fronczewski, Kazimierz Rudzki).
Po pierwsze jest to komedia znakomitego i znanego na całym świecie, stale grywanego na wszystkich scenach mistrza XVIII wieku Carla Gozziego. Po wtóre przedstawienie w Teatrze Współczesnym reżyserował Giovanni Papiglione, młody reżyser, Włoch osiadły w Polsce, który umie się wczuć znakomicie w atmosferę starowłoskiego teatru, a jednocześnie zdołał się już zorientować w gustach polskiej publiczności.
W sumie to wspaniała zabawa teatralna, której polski widz jest tak spragniony, zrobiona na wysokim poziomie kulturalnym i w interpretacji najlepszych wykonawców, jakich w ogóle możemy sobie wyobrazić. Doceniam to, bo komedie Gozziego oglądałem wielokrotnie na różnych scenach - także włoskich.
Poza znakomitą i sprawną reżyserią, przewspaniałą grą aktorów, za wielką rewelację tego spektaklu uważam także dekoracje i kostiumy Jana Polewki (syna Adama). Wydaje mi się, że narodził się nowy talent scenograficzny.
Marian Brandys
Kulisy 26.XI.1972.
 Pampiglione poszedł konsekwentnie do końca w realizacji idei komedii dellarte: nauczył aktorów skonwencjonalizowanego gestu, który okazał się jeszcze jednym ich atutem i jeszcze jednym źródłem zabawy.
Dawno już nie widziałem w teatrze tak grających aktorów: w działanie sceniczne było zaangażowane całe ciało wykonawcy, każdy gest, ruch nogi, przekrzywienie tułowia - coś znaczyły, pełniły funkcję, wpływały na kształt i tempo przedstawienia. Dodajmy jeszcze, że reżyser i scenograf (znakomity Jan Polewka, pomysłowy i konsekwentny) wykazali - jakże rzadką - dbałość o szczegóły, drobiazgi, które - wysmakowane, wypieszczone - nadają temu przedstawieniu jego specyficzny, pikantny smak.
Na czoło licznej obsady wysuwa się świetny Wiesław Michnikowski jako Tartaglia, arcyzabawny w każdym geście i ruchu, w każdym zająknięciu mowy. Jest to prawdziwy koncert gry, rzekłbym, zapomnianej: a więc aktorstwa totalnego, ludycznego, którego aktorzy dzisiejsi zbyt pochopnie wyrzekają się dla wszelkich psychologizmów.
 Świetna jest Barbara Krafftówna jako przekomiczna Smeraldina, partneruje jej znakomity, pełen niebywałego temperamentu i - nazwijmy to tak - komizmu ruchowego Piotr Fronczewski jako Truffaldino. Aby być sprawiedliwym, trzeba wymienić całą obsadę tego - jakże zespołowego - przedstawienia z Barbarą Wrzesińską i braćmi Englertami na czele. Trudne liryczne role przypadły Czesławowi Wołłejce i Stanisławie Celińskiej, - toteż - choć bardzo się starali - ich sceny wypadły stosunkowo najmniej efektownie.[...]
Na zakończenie nie pozostaje mi nic innego, jak z czystym sumieniem polecić wszystkim świetna zabawę we Współczesnym
Maciej Karpiński
Sztandar Młodych, 30.XI.1972.
▲
więcej zdjęć ->>>>
|