Rok 1970
Play Strindberg
Taniec śmierci Augusta Strindberga zaaranżowany przez
Friedricha Dürrenmatta
Przekład: Zbigniew Krawczykowski.
Reżyseria i scenografia: Andrzej Wajda.
Muzyka: Jerzy Maksymiuk. Uktad tańców: Gerard Wilk.
Premiera: 19.III.1970 r.
|
Troje aktorów i reżyser dało nam popis wielkich, wspaniałych umiejętności teatralnych oraz wielkiego, wspaniałego poczucia humoru. Play Strindberg we Współczesnym to teatralna perła, błyszcząca niefałszowanym blaskiem głębokiego przemyślenia tej nie tak znowu niefrasobliwej teatralnej zabawy.
Maciej Karpiński
Sztandar Młodych, 27.III.1970 r.
Troje aktorów: Łomnicki (mąż), Krafftówna (żona), Łapicki (kuzyn). Wszyscy znakomici, a Łomnicki - z przeproszeniem - wspaniały! Aby obejrzeć tę rolę, warto przyjechać z najdalszego kąta Polski. (...) Wirtuozowski spektakl! Publiczność dobija się o bilety na wiele dni naprzód.
Lucjan Kydryński
Przekrój, 26.IV.1970 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Luigi Pirandello
Kretyn i Ska
Przekład: Zofia Jachimecka, Anna Żabicka.
Reż. Helmut Kajzar. Scen. Daniel Mróz.
Premiera na scenie przy ul. Czackiego: 21.III.1970 r.
|
Trzy jednoaktówki starego włoskiego majstra są skeczowe i realistyczne. Reżyser uznał je - być może słusznie - za mało dowcipne, secesyjne, zbutwiałe. Nie tylko więc otrzepał je z wyimaginowanego i rzeczywistego kurzu, ale ustroił cyrkowo, dał oprawić cudacznie i powiązał je konferansjerką z Bim-Bomu. Męczył się i męczył, jeden pomysł piętrzył nad drugim i dziesiątym, aż zrobiła się tzw. nieznośna piła, na której wytrzymać trudno.
Proszę mi darować te mocne słowa. Nie lubię mocnych słów, ale czasem tylko one mogą przynieść ulgę. "Reżyser ma pomysły". W ciągu dwu tygodni najpierw Piaskowski w Dramatycznym, a teraz Kajzar we Współczesnym. Na razie obaj w salach kameralnych, ale co będzie gdy wkroczą na główne? Sensowna satyrka obyczajowa czy społeczna Pirandella zrobiła się w teatrze na Czackiego igraszką mało sensowną i wydziwiającą. Żeby to chociaż było absurdalnie zabawne! Ale jest tylko usypiająco nudne. Chyba mocny happening rozruszałby widzów. To by dopiero było coś!
Szkoda wysiłku doskonałych aktorów Teatru Współczesnego, z których zwłaszcza Wiesław Michnikowski w trzech wcieleniach dał trzy celne próbki swego czarnego i filozofującego humoru. Szalał w dwu wcieleniach Czesław Wołłejko, odklejał i przyklejał wąsy a la Salvadore Dali, straszył peruką z hippisowkimi włosiskami.

Jaszcz
Trybuna Ludu, 4.IV.1970 r.
Realizatorzy starali się uratować tworzywo literackie - które wzięli na warsztat, zapewne z uwagi na tkwiące w nim bądź co bądź elementy teatralnego humoru i ze względu na wysoką skądinąd rangę autora - przez stworzenie doń "dystansu ironicznego". W pewnej mierze udało się to osiągnąć; najpierw dzięki rozwiązaniu scenograficznemu Daniela Mroza, który dał ciekawe i sugestywne pod względem plastycznym, a funkcjonalne obramienie dla wszystkich trzech pozycji, stosując zestaw parawanów, pokrytych czarno-białymi fotogramami. Są to utrzymane w stylu "baedeckerowskim" reprodukcje słynnych, reprezentacyjnych dzieł sztuki włoskiej i powiększenia typowych, pocztówkowych "widoczków" reklamujących piękno Italii. W tak skonstruowanej przestrzeni scenicznej dobrze się mieści zarówno wnętrze sądu w "Patencie", jak pokój prowincjonalnej redakcji w "Kretynie" i salka restauracyjna w "Człowieku z kwiatem". [...]
Drugi element "ironicznego dystansu" stworzył reżyser, Helmut Kajzar, dopisując do całości coś w rodzaju konferansjerki, wygłaszanej przed rozpoczęciem widowiska i przed każdym z kolejnych obrazów. Jest to zręcznie skonstruowany pastisz - "apokryf" z Pirandella, trawestujący różne jego wypowiedzi i manifesty estetyczne. To międzysłowie rozegrane jest inteligentnie i pomysłowo przez Piotra Fronczewskiego i budzi żywy oddźwięk na widowni - głównie wśród tych odbiorców, którzy w stosunku do samych tekstów autorskich odczuwają wyraźny niedosyt.
Leonia Jabłonkówna,
Teatr nr 10, 16 - 31.V.1970 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
Stanisław Ignacy Witkiewicz
Matka
Przekład: Zbigniew Krawczykowski.
Reż. Erwin Axer. Scen. Ewa Starowieyska.
Premiera: 20.VI.1970 r.
|
Oglądamy tę "Matkę" w kapitalnych dekoracjach Ewy Starowieyskiej, nawiązujących do malarstwa Witkacego. Aktorzy są ubrani podług deformacji z epoki. Charakteryzacja, styl gry - wierne życzeniom autora. U Axera tak zwykle: albo ufa pisarzowi, albo jego sztuki nie reżyseruje.
Jaszcz
Trybuna Ludu, 28.VI.1970 r.
Przedstawienie - jak zawsze w Teatrze Współczesnym - jest znakomite aktorsko. Halina Mikołajska w roli tytułowej stwarza kreację godną upamiętnienia w kronikach teatralnych. To chyba szczytowe osiągnięcie w dotychczasowej twórczości tej świetnej aktorki.
August Grodzicki
Życie Warszawy, 27.VI.1970 r.
▲
więcej zdjęć ->>>>
|