<<< menu     <<< wstecz


   DOKUMENTACJA
 

Rok 1968

Alfred de Musset

Kaprys
Drzwi muszą być albo otwarte, albo zamknięte

Przekład: Jerzy Lisowski.
Reż. Adam Łapicki. Scen. Franciszek Starowieyski.
Premiera na scenie przy ul. Czackiego 25.XII.1968 r.

Umiejętność prowadzenia dialogu na scenie sięga szczytów - ale też wymaga doskonałego opanowania rzemiosła aktorskiego. Oboje główni aktorzy tego przedstawienia prowadzą dialog cudownie. Halina Mikołajska i Andrzej Łapicki są błyskotliwi, celni, dowcipni i absolutnie kulturalni. Potrafią walczyć ze sobą na słowa nie tracąc ani na chwilę przemiłego kontaktu z widzami, odwołując się do nas w każdej poincie, co daje publiczności tak miłą satysfakcję - coś w rodzaju certyfikatu dowcipu i inteligencji.

Andrzej Jarecki
Sztandar Młodych, 6. I. 1969 r.

więcej zdjęć ->>>>



 

Aleksander Fredro

Wielki człowiek do małych interesów

Opracowanie i reżyseria: Jerzy Kreczmar
Scenografia: Ewa Starowieyska
Premiera 21.XII.1968

- Uzasadniać, dlaczego znowu Fredro pojawia się w naszym repertuarze - mówi reżyser Jerzy Kreczmar - chyba nie warto. Jego komedie są jak antyczne meble: można je wstawiać do najnowocześniej wykończonego mieszkania - są przydatne i dobrze wyglądają. Są jak przysłowia: zawsze przestarzałe i zawsze aktualne. Ich zwietrzałość leży w sferze realiów, ich aktualność - w lapidarnych powiedzeniach i sytuacjach, które dają się odnieść i do czasów dzisiejszych. Umiejętność wiązania tego, co się ogląda na scenie, z tym, co się dzieje dokoła nas - to sprawa publiczności.

Jerzy Kreczmar w rozmowie z Ireną Strzemińską,
Trybuna Ludu 20.XII.1968.

"Wielkiemu człowiekowi do małych interesów" można by niejedno zarzucić. Że sporo tu postaci nijakich, że komedia załamuje się nagle w farsę, że nie najlepiej jest z jej konstrukcją. Ale żywioł komiczny Fredry działa tu w dialogach, sytuacjach, charakterystyce osób. Trzeba go tylko wydobyć i ukazać, co nie udało się dotąd żadnej powojennej inscenizacji tej komedii. Udało się to przedstawieniu w Teatrze Współczesnym. Jest bardzo śmieszne, wesołe - trzymając się na ogół wiernie intencji autora.[...]

Jerzy Kreczmar skondensował trzy pierwsze akty w jeden, skrócił do koniecznego minimum nieciekawe amory i komeraże małżeńskie, a całość skupił wokół działania Jenialkiewicza. Gra go Czesław Wołłejko. Jest to Jenialkiewicz inny od dotychczasowej tradycji aktorskiej tej postaci. Oschły, flegmatyczny, sensat - nie jowialny staruszek tryskający bezmyślną energią. Wołłejko wyrósł na jednego z najświetniejszych naszych aktorów charakterystycznych.

August Grodzicki,
Życie Warszawy 27.XII.1968.

Równie świetny był Michnikowski w roli Dolskiego. Wirtuoz mimiki i gestu, aktor o ogromnej sile komicznej z pewnością stworzył jedną z najlepszych swoich postaci. Scenę z Anielą w odsłonie 1 zagrał tak, że powściągliwa zazwyczaj i - jak mówią aktorzy - zimna publiczność premiery prasowej co chwila przerywała ją oklaskami. Do duetu Wołłeko - Michnikowski dołączyła się Marta Lipińska (Aniela), zabawna i urocza Fredrowska "pierwsza naiwna". Sprawiła miłą niespodziankę ujawniając ciekawe możliwości komediowe. Dotychczas zbyt jednostronnie była obsadzana w teatrze i telewizji. Prawie wszystkie pozostałe role utrzymane są na wysokim poziomie przedstawienia.[...] Odnotować należy osobno zabawny epizod Tadeusza Surowy (Antoni) i udany - także wokalnie - debiut Macieja Englerta (Alfred).[...] Sukces reżysera i aktorów w równym stopniu dzieli scenograf. Ewa Starowieyska znów dała pokaz dobrego smaku, kultury artystycznej i poczucia humoru.

Jerzy Timoszewicz,
Express Wieczorny 23.XII.1968.